W dawnych, przedwojennych Bieszczadach było jak w tyglu, mieszały się tu różne narodowości, a nas Polaków, wcale nie było tu najwięcej. Zdecydowanie liczebniejsi byli np. Żydzi. I gdyby nie masowe eksterminacje podczas II wojny światowej, być może byłoby tak do dziś, bowiem istniały tu wręcz całe gminy żydowskie.
Niestety śladów ich ówczesnego życia w Bieszczadach nie zostało zbyt wiele. Może powodem były wojenne zniszczenia i powojenne grabieże, a może mentalność żydowska czyli brak dążenia do przepychu. Niemniej, jeśli zdecydujecie się na noclegi w Bieszczadach i zechcecie powędrować szlakiem śladów dawnej społeczności żydowskiej w tych stronach, koniecznie odwiedźcie te miejsca:
Lesko. Synagoga z XVII wieku. Obok znajduje się jeden z najstarszych zachowanych cmentarzy żydowskich w Europie, który powstał w XVI wieku.
Sanok. Młodsza, bo zbudowana w XIX wieku, synagoga stowarzyszenia Jad Charuzim wraz z przylegającym do niej cmentarzem.
Baligród, Dynów i Ustrzyki Dolne. Cmentarze z XVIII wieku. Na cmentarzu w Dynowie znajduje się grób tamtejszego cadyka, Elimelecha Szapiro.
Sanok. Pożydowska kamieniczka z podnoszonym dachem, służącym niegdyś na okoliczność Święta Sukot, które Żydzi musieli spędzać pod gołym niebem. W sanockim skansenie znajduje się domek z podobną funkcją, przeniesiony z Ustrzyk Dolnych.
Obie synagogi nie pełnią swojej pierwotnej roli, nie znajdziemy tam też żadnych eksponatów stanowiących ślad kultury żydowskiej. Możemy podziwiać jedynie elementy architektury. Synagoga w Lesku to obecnie galeria artystyczna, w której można zobaczyć twórczość lokalnych artystów, zaś obiekt w Ustrzykach Dolnych pełni rolę Biblioteki publicznej. A więcej na temat bieszczadzkich Żydów można dowiedzieć się we wspomnianym sanockim skansenie oraz w Lutowiskach, w Ekomuzeum „Trzy kultury”.