Bieszczadzkie Boże Narodzenia znacznie różniło się od dzisiejszej formy tego święta. Dziś wkradła się tu coraz mocniej komercja, ale też i większy jest dobrobyt niż np. sto lat temu. Dawniej mieszkańcy tych okolicy żyli dość skromnie, ale za to barwnie, czego odzwierciedleniem są chociażby zwyczaje wigilijne.
Wigilję bieszczadzką wyróżniały zawsze tradycyjne, regionalne potrawy, ale nie tylko. To także cała oprawa, jaka towarzyszyła tej podniosłej okazji. Jak to wyglądało w Bieszczadach, np. w XIX wieku? Sporo na ten temat dowiecie się, kiedy zarezerwujecie tu noclegi i odwiedzicie np. skansen w Sanoku, ale kilka informacji zdradzimy już teraz.
Świąteczne zwyczaje w Bieszczadach
Nie było choinek, a pod sufitem wieszano podłaźniczkę, albo inaczej jutkę. Były to gałązki bądź czubek jodły ozdobiony jabłkami, ciastkami i opłatkami. Towarzyszyły jej często ozdobne pająki, konstrukcje ze słomy i bibułek. W kącie stał „dziad wigilijny” czyli snopek siana. Po całej izbie na stole rozsypywano słomę, którą po wieczerzy podrzucano do sufitu. Im więcej się jej przyczepiło i nie spadło, tym lepsza to była wróżba dla przyszłorocznych plonów.
Stół nakrywano białym obrusem, a pod spodem kładziono siano, co kultywuje się w wielu domach do dzisiaj. Nietypowym zwyczajem było jednak okręcanie stołu wigilijnego łańcuchem i umieszczanie pod nim siekiery. To miało chronić przed złymi duchami.
Wieczerzę rozpoczynało się od zjedzenia czosnku, a dopiero potem łamano się opłatkiem zamoczonym w miodzie. Sama wieczerza była skromna i w niewielu domach udawało się podać 12 dań, dlatego też każdy detal liczono jako osobną potrawę, nawet kromkę chleba czy kieliszek wódki. Przeważnie na stole gościł żur lub barszcz owsiany, pierogi, juszka (kompot z suszu), kapusta z grochem, fasola ze śliwkami.
Od wigilijnego stołu przed skończeniem wieczerzy mogła wstać jedynie gospodyni, a przez całe święta obowiązywał zakaz snu. Uważano, że świąteczny sen przyczynia się do zachwaszczenia pól. Dziś niewiele tych zwyczajów przetrwało w bieszczadzkich domach, zbieżne bywa tylko menu, ale i tak warto wynająć domki w Bieszczadach i spędzić tu klimatyczne, wyjątkowe święta.